Warto przemyśleć. Zwłaszcza, że niektórzy fediwersum traktują jak kościół "jedynej słusznej" religii, której są wyznawcami, a do osób korzystających z innych rozwiązań podchodzą jak to godnych potępienia innowierców.
"Bycie we własnej bańce to żadna cnota"
https://www.instagram.com/p/C9umNQGo6xO/
InstagramGosia Fraser on Instagram: "Oprócz tego, że social media uzależniają i otumaniają, przyciągają nas czymś jeszcze - dają nam iluzję przynależności do grupy.
Na Instagramie, dawniej - na Facebooku, można było bardzo skutecznie zamknąć się w ciasnej, ale własnej bańce światopoglądowo-preferencyjnej. Takiej, w której będziemy czytać tylko te artykuły, które zgadzają się z naszym wyobrażeniem o tym, jak działa świat, obserwować znane i mniej znane osoby myślące podobnie i dające nam każdego dnia poczucie społecznej walidacji naszych przekonań.
Własna bańka to bezpieczeństwo poznawcze, to możliwość zbudowania w sobie siły wynikającej z czasami bardzo złudnego, iluzorycznego poczucia przynależności do jakiejś większości (często wyimaginowanej).
Osobami spoza naszej bańki, ich treściami, światopoglądem, brzydzimy się, podświadomie uznajemy go za wstrętny i niższy, choć publicznie zawsze przecież mówimy, że jedynie się nie zgadzamy. Niezgoda jednak urasta do rangi jednego z fundamentów tożsamości.
Bycie w bańce, domknięcie się w niej, dobrowolne, świadome, w niektórych grupach urasta do rangi cnoty. Oto obcujemy wyłącznie z POPRAWNĄ etyką, moralnością. Mówimy POPRAWNYM, tj. AKCEPTOWANYM w ramach bańki słownictwem. Wyznajemy tę samą wiarę - dla każdej grupy, credo będzie tu brzmiało inaczej, jednak podlega tym samym regułom, co dogmaty w Kościele katolickim.
Bańki są bowiem jak kościoły - mają swoich kapłanów, zelotów, neofitów i heretyków.
Heretycy to ci, którzy podważają dogmaty, mając odwagę wychodzić poza granice zawężonego świata i eksplorować na własną rękę wszystkie szerokości innych uniwersów. Gorzej zaś, gdy przynoszą wiedzę o tym, co jest na zewnątrz, do innych. Wówczas - jak to już w historii obserwowaliśmy - szybko następuje (samo)sąd i proces, często pokazowy, z publicznym linczem, ulubiona metoda bańki na radzenie sobie z takim oto zagrożeniem.
Bycie w bańce to nie cnota. To przejaw ograniczenia, wąskich horyzontów, strachu przed konfrontacją z tym, co inne.
Jak w takich warunkach mówić o jakiejkolwiek wspólnotowości, o obiektywizmie, o dążeniu do prawdy - skoro każda bańka ma swoją prawdę?
Gosia Fraser • media • internet"632 likes, 29 comments - gosiafraser on July 22, 2024: "Oprócz tego, że social media uzależniają i otumaniają, przyciągają nas czymś jeszcze - dają nam iluzję przynależności do grupy.
Na Instagramie, dawniej - na Facebooku, można było bardzo skutecznie zamknąć się w ciasnej, ale własnej bańce światopoglądowo-preferencyjnej. Takiej, w której będziemy czytać tylko te artykuły, które zgadzają się z naszym wyobrażeniem o tym, jak działa świat, obserwować znane i mniej znane osoby myślące podobnie i dające nam każdego dnia poczucie społecznej walidacji naszych przekonań.
Własna bańka to bezpieczeństwo poznawcze, to możliwość zbudowania w sobie siły wynikającej z czasami bardzo złudnego, iluzorycznego poczucia przynależności do jakiejś większości (często wyimaginowanej).
Osobami spoza naszej bańki, ich treściami, światopoglądem, brzydzimy się, podświadomie uznajemy go za wstrętny i niższy, choć publicznie zawsze przecież mówimy, że jedynie się nie zgadzamy. Niezgoda jednak urasta do rangi jednego z fundamentów tożsamości.
Bycie w bańce, domknięcie się w niej, dobrowolne, świadome, w niektórych grupach urasta do rangi cnoty. Oto obcujemy wyłącznie z POPRAWNĄ etyką, moralnością. Mówimy POPRAWNYM, tj. AKCEPTOWANYM w ramach bańki słownictwem. Wyznajemy tę samą wiarę - dla każdej grupy, credo będzie tu brzmiało inaczej, jednak podlega tym samym regułom, co dogmaty w Kościele katolickim.
Bańki są bowiem jak kościoły - mają swoich kapłanów, zelotów, neofitów i heretyków.
Heretycy to ci, którzy podważają dogmaty, mając odwagę wychodzić poza granice zawężonego świata i eksplorować na własną rękę wszystkie szerokości innych uniwersów. Gorzej zaś, gdy przynoszą wiedzę o tym, co jest na zewnątrz, do innych. Wówczas - jak to już w historii obserwowaliśmy - szybko następuje (samo)sąd i proces, często pokazowy, z publicznym linczem, ulubiona metoda bańki na radzenie sobie z takim oto zagrożeniem.
Bycie w bańce to nie cnota. To przejaw ograniczenia, wąskich horyzontów, strachu przed konfrontacją z tym, co inne.
Jak w takich warunkach mówić o jakiejkolwiek wspólnotowości, o obiektywizmie, o dążeniu do prawdy - skoro każda bańka ma swoją prawdę?
Gosia Fraser • media • internet".